Mamy kapłanów, ale czy raz na zawsze? Żyjemy w czasach
wielkiego sprawdzianu wiary. Nikt na świecie nie doznał przez ostatnie lata
tylu zniewag, poniżenia i opluwania ze strony przeciwników, jak Kościół
katolicki i jego pasterze.
Dzisiejsza młodzież wydaje się nie uznawać żadnych autorytetów. Ale jak może
być inaczej, skoro sami dorośli je niszczą?
Nie pozwalajmy na poniewieranie pasterzy Kościoła. Szanujmy kapłanów. Św.
Janowi Pawłowi II zależało, aby Polska zaniosła Ewangelię do Europy
Zachodniej. Papież mówił, że my Polacy będziemy ewangelizować, że Kościół w
Europie będzie miał wielką szansę. Trudno sobie wyobrazić np. „Solidarność”
bez duchowej asysty niezłomnych i ofiarnych kapłanów.
Widząc z daleka wieżę kościelną, pomyślcie, że mieszka tam Jezus. A jak to
się stało, że mógł tam zamieszkać? Kaplan tam wszedł
i odprawił Msze świętą. Sam Bóg jest posłuszny kapłanowi. Kapłan wypowiada
słowa, a Pan nasz zstępuje z nieba na jego wezwanie
i zamyka Siebie w maleńkiej Hostii. Zdaje się, że nie zauważamy, że w
momencie, kiedy w naszej rzeczywistości zabraknie kapłanów, następstwa tego
będą tragiczne. Choćby takie, że nie będzie Eucharystii, nie będzie
sakramentu pojednania.
Szanujmy kapłanów. Poniżej przytoczę świadectwo z Kazachstanu mówiące o
braku kapłana przy śmierci. Wyobraźmy sobie – 20 lat bez kapłana. Naprawdę
są i istnieją takie miejsca.
W Kazachstanie do spowiedzi przyszła kobieta i zaczyna mniej więcej tak:
„Spowiadam się w imieniu chłopca, który umarł tu 20 lat temu”. Ksiądz jej
przerywa, że nie można w cudzym imieniu się spowiadać, ale ona kontynuuje:
„Proszę wysłuchać, a potem powiedzieć swoje słowo. Chłopak umierał na raka
płuc, jedyne o czym marzył, to o pojednaniu się z Bogiem przed śmiercią.
Czekaliśmy na księdza, ale gdzie tu było wziąć kapłana? Wyspowiadał się mi
na ręce i pobłogosławiłam go, ale przyrzekłam mu na łożu śmierci, że jak
spotkam kapłana, to kapłanowi przekażę jego grzechy i chęć pojednania się z
Bogiem, bo tylko kapłan jest przedstawicielem Chrystusa”.
Ksiądz mówi, że zakręciła mu się łza i powiedział jej, że rozgrzesza tego
chłopca. Wtedy dopiero kobieta pada mu do nóg i mówi: „Proszę księdza,
dziękuję, to był mój syn. Obiecałam mu. Teraz i ja mogę odejść w spokoju”.
Ilu z nas doświadczyło miłosierdzia Bożego przez ręce kapłana, to tylko
każdy z nas osobno wie i sam Bóg. Ilu z nas w ostatniej godzinie życia
będzie pragnęło bliskości kapłana, to też sam Bóg wie. Szanujmy naszych
kapłanów! Protestujmy, gdy w naszej obecności ktoś próbuje ich zniesławiać.
Ale i Wy, drodzy kapłani, szanujcie samych siebie. Szanujcie Wasze
powołanie, bo wezwał Was sam Chrystus. Nie pozwólcie na to, by świat to
Wasze powołanie zniszczył. Walczcie o nie, gdy przyjdą trudności.
opr.
Jadwiga Kulik
do góry